Zastąpienie: „Będę traktować moje ciało ze współczuciem.” Twoje ciało jest domem, w którym funkcjonujesz przez całe życie. Pozwoliło ci przejść przez wszystko, co do tej pory napotkałeś/aś w życiu. Zasługuje na Twój szacunek i życzliwość. Porozmawiaj ze swoim ciałem w sposób, w jaki rozmawiasz z kimś, kogo kochasz. Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ale nie spodziewała się po ludziach takich Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało... Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra... 8 reakcji naszego organizmu, które możesz nauczyć się kontrolować. Zobacz co potrafi Twoje ciałoMyślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w... Myślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w niewielkim stopniu za sprawą kilku przydatnych trików. Oto 8 sposobów na kontrolowanie reakcji naszego organizmu. Przydadzą się one w wielu niezręcznych, niewygodnych, a nawet bolesnych sytuacjach. 1. Podmuchaj kciuka aby... Aktorka, Paulina Holtz demaskuje fałszywą rzeczywistość jaką stwarzają dziewczyny z Instagrama: Aktorka, znana z roli w Blogerka pokazała jak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Fit-matki oburzone „jak się leży i żre pączki to tak jest”Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że... Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że i tak było warto. Kobieta odważnie pokazuje ciało po ciąży. Problem w tym, że inne Insta-mamy zamiast pogratulować odwagi i pochwalić zdjęcia… naśmiewają się z megan. „Próbujecie oszukać rzeczywistość” –... Tak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Wspaniale. Nie musimy wstydzić się własnego ciała!Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem... Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem każde ciało jest inne i każde potrzebuje więcej czasu na powrót do formy sprzed ciąży. Niech te zdjęcia przestaną wreszcie szokować. Doszło do tego, że kobiety przestały się pokazywać,... Irytująca Syrenka – Historia prawdziwa Kiedy ogoliłaś całe ciało
Ludzie boją się utraty poczucia bezpieczeństwa i będą robić wszystko, aby sprowadzić Cię do swojego poziomu. Dlatego to kluczowe, aby stale nad sobą pracować. Gdy uwolnisz się od strachu przed odrzuceniem i nauczysz się mówić głośno o tym, co myślisz, będziesz mógł żyć w zgodzie ze sobą, wciąż mając dobre relacje z innymi.
#6 161 Miałam w 27 tygodniu 29 afi wod płodowych. W 28 tygodniu już 32 afi. Norma to 25 afi w końcówce ciąży max. Dlatego szybka decyzja - ratujemy pani macicę i przyszłe ciąże. Wyję jak bóbr. Z jednej strony ulga - bo kręgosłup zdrowo napierniczał z bólu. Z drugiej strony - gdybym jej pozwoliła być dłużej w brzuchu - dłużej by żyła i mnie kopała ;((( O Boże... Bardzo mi przykro. Masz rację, nie decydując się na poród teraz, twoja córeczka żyła by chwilkę dłużej, w cichym i ciemnym brzuszku. A co jak pękłaby Ci macica? Nie wiadomo, czy by Cię uratowali. Uważam, że podjęłaś słuszną decyzję, choć serce krwawi. Nie było innego wyjścia. Przykro mi. reklama #6 162 @MonikaAria Nie ma słów którymi mogłabym Cię pocieszyć, a wyrazy współczucia, czy przykro mi są tak szalenie niewystarczajace... Wiem, że pęka Ci serce, ale pomysl,że miałaś okazję córeczkę pożegnać. Wiesz, że lekarze zrobili wszystko to, co było konieczne. Ze tak naprawdę nie było wyjścia, bo Arianka nie dałabybrady i Ty także dotrwać do terminu. To, co czujesz teraz jest jak najbardziej gniew, pustke. Pozwól sobie na przeżycie tych emocji, wyrzuć je z siebie. Takiego bolu jak Twój nie powinna przeżywać żadna mama, żaden tata. Nikt ... Tule Cię tyle mogę... #6 163 Dziewczyny, przysłali mi e-mail ze wyniki sa ale do odbioru z konsultacja genetyczna.(termin konsultacji wyślą jak ustalą) Czyli jest cos nie tak? Gdyby było dobrze nie byłoby konsultacji z genetykiem czy nawet jak wynik jest prawidłowy to konsultacja tez jest? Prosze o odpowiedz, juz sie denerwuje... #6 164 @MonikaAria tak trudno się czyta Twoją historię, łzy do oczu się cisną Nie piszę że współczuję - bo tego co czujesz nie da się puczuć nie wyobrażam sobie tego przeżyć. Wiem, że to nie pocieszy ale to co się stało było niezależne od Ciebie, a że było nieuniknione to może lepiej że najgorsze masz już za sobą. Wierzę że Twój mały Aniołek - Ariana na pewno jest gdzieś Tam... i czuwa nad Tobą. Życzę Ci dużo siły i myślami jestem z Tobą! #6 165 @MariAuri to chyba zależy od przychodni / ośrodka. Teraz kurde nie wiadomo na kiedy Ci termin wyznaczą... ja bym chyba nie wytrzymała i pojechała po te wyniki :/ bo jak przyjdzie Ci czekać jeszcze jakiś tydzień to zwariujesz... #6 166 Dziewczyny, przysłali mi e-mail ze wyniki sa ale do odbioru z konsultacja genetyczna.(termin konsultacji wyślą jak ustalą) Czyli jest cos nie tak? Gdyby było dobrze nie byłoby konsultacji z genetykiem czy nawet jak wynik jest prawidłowy to konsultacja tez jest? Prosze o odpowiedz, juz sie denerwuje... Ja miałam taką szybka konsultacje, wynik ale zostałam poinformowana, że amniopunkcja nie wykrywa wszystkich wad i nie oznacza, że moje dziecko nie ma żadnych wad genetycznych. Ale to trwało ledwo kilka minut. Jeśli chca Cię umówić to może aby porozmawiać szerzej na temat malej, ale tego niestety nie wiem. Dziewczynę która ze mną miała amnio, także umówili, w tym na rozmowę z psychologiem (zespół Edwardsa lub Patau wyszedł) ale umówili ja już po terminacje, więc tylko poszła, odebrała wynik (wcześniej miała FISHa) i uslyszala, że w zasadzie nie ma ryzyka powielenia wady w następnej ciąży. Ostatnia edycja: 9 Listopad 2018 #6 167 Dziewczyny u mnie niestety potwierdzili ZD... Na razie to do mnie nie dociera... USG miałam idealne. Tylko Pappa na coś wskazywała. Nie wiem co mam zrobić ze swoim ciałem, życiem... W poniedziałek wizyta u p. genetyka. Już podjęliśmy decyzję o terminach. Boże dlaczego mnie to spotkało. Mamy jedno dziecko. Już prawie 8 letnie. Potem baaardzo długo nie mogłam zajść w ciążę - ok 4 lata. Jak w końcu się udało wyszło puste jajo płodowe. I po 1,5 roku teraz ZD... Czym sobie na to zasłużyła. To jest nie sprawiedliwe... #6 169 Dziewczyny u mnie niestety potwierdzili ZD... Na razie to do mnie nie dociera... USG miałam idealne. Tylko Pappa na coś wskazywała. Nie wiem co mam zrobić ze swoim ciałem, życiem... W poniedziałek wizyta u p. genetyka. Już podjęliśmy decyzję o terminach. Boże dlaczego mnie to spotkało. Mamy jedno dziecko. Już prawie 8 letnie. Potem baaardzo długo nie mogłam zajść w ciążę - ok 4 lata. Jak w końcu się udało wyszło puste jajo płodowe. I po 1,5 roku teraz ZD... Czym sobie na to zasłużyła. To jest nie sprawiedliwe... Bardzo mi przykro... Jakie miałaś ryzyko? Jeśli USG jest prawidłowe to Twoje dziecko ma zdrowe serce, układ może to lekka forma ZD? reklama #6 170 @MonikaAria próbuje sobie wyobrazić przez co teraz przechodzisz, jest mi bardzo przykro. Wydaje mi się że byłyśmy tego samego dnia na amniopunkcji w bielanskim ( byłaś z partnerem i duża walizka. Jakoś Cie zapamiętałam wtedy i uważnie śledze Twoja historię. Moja jest trochę inna, aczkolwiek też nie ma szczęśliwego zakończenia... I usg genetyczne: złe przepływy w tęnicach macicznych, fala wsteczna na zastawce trójdzielnej, do tego biochemia zła. Wynik pappa ZD 1:4, ZE 1:186, ZP: 1:30. Amniopunkcja: kariotyp prawidłowy 46XY II usg polowkowe: nie stwierdzono nieprawidłowości w anatomii płodu,ale ze względu na nieprawidlowosci w I usg skierowano mnie na echo serca. Echo serca: 22tydz. stwierdzono poważna wadę serca płodu, ryzyko narastania niewydolności serca i zgonu wewnatrzmacicznego. W czasie badania ogólna kondycja dziecka zaskakująco dobra jak na tak poważna wadę. Kolejna kontrola serca zaplanowana na a w międzyczasie zalecenie zgłoszenia się do lekarza prowadzącego w celu sprawdzenia czy nie narasta obrzęk. 24tydz. obrzęk płodu i płyn w jamie otrzewnej, pilna konsultacja i echo serca, wynik: ciężka niewydolność krążenia, stan krytyczny. Wada letalna bez możliwości przeżycia. Do tego malowodzie 6afi. Jedyne zalecenie: wrócić do domu i czekać aż serduszko przestanie bić. Wtedy zaczną wywoływać porod. Ruchów nie czuję już od paru dni,ale serce jeszcze w środę biło. W poniedziałek jadę sprawdzić znowu...
Reakcja stresowa jest ze swojej natury reakcją przystosowawczą. Jeśli stresu doświadcza zwierzę, to zwykle stresor oddziałuje krótko: coś goni, trzeba uciekać, jest burza, trzeba się schować – i szybko mija. Sytuacja, w której jesteśmy dziś, to stres przewlekły, w dużej mierze generowany przez to, że ciągle myślimy o
Kasia to 19-latka, która w ostatnim czasie została werbalnie zaatakowana w sklepie przez dorosłego mężczyznę. Nieznajomy 40-latek wyzwał ją od „grubasek” i wypiął w jej kierunku pośladki, krytykując wygląd dziewczyny. Nastolatka opowiedziała o wszystkim w nagraniu na TikToku, które ma dziś ponad milion wyświetleń. „Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało” – podkreśla w rozmowie z Hello Zdrowie psycholożka Karla Orban. Kiedy rozmawiam z Kasią, mija kilka miesięcy od traumatycznego zdarzenia, o którym opowiedziała na swoim profilu na TikToku. Dziewczyna od lat zmaga się z otyłością, więc do świata, w którym gloryfikuje się rozmiar 0, nie pasuje. „Powiedział, że jestem gruba, pytał, czy 'jeszcze się nie nażarłam’ i że nie ma szacunku do takich osób jak ja” – relacjonuje na wideo nastolatka. Na tym agresja nieznajomego się nie skończyła. Po werbalnym ataku mężczyzna wypiął się, wskazując na swoje pośladki w geście pogardy. W trakcie rozmowy ze mną Kasia jest wesoła i spokojna, jednak w momencie nagrywania wideo była roztrzęsiona i ze łzami w oczach opowiadała o tym, co się stało. Jak mówi mi teraz, do szkoły tego dnia już nie dotarła. Ewa Wojciechowska: „Bądźcie mili dla innych i dla siebie, nie bodyshamingujcie, bo nie znacie drugiej osoby” – napisałaś na swoim profilu na TikToku pod wideo, na którym opowiadasz o sytuacji ze sklepu. Widać, że wciąż nie mogłaś się uspokoić. Katarzyna Czapraga: Nagrałam to wideo jakieś pół godziny po całym zdarzeniu i widać na nim całą paletę emocji, jakie mną targały. Byłam w szoku, nie wiedziałam do końca, o co chodzi i dlaczego to wszystko w ogóle się wydarzyło. Próbowałam zrozumieć motywację tego mężczyzny, ale do dzisiaj nie znam odpowiedzi. Bardzo mocno mnie to dotknęło i rozbiło cały dzień. Nie poszłam przez to do szkoły, bo ta sytuacja mnie przerosła. Ktoś zareagował w sklepie na zachowanie tego mężczyzny? Wszystko działo się przy kasie i kasjerka była zakłopotana, ponieważ wybuchłam płaczem. Widziała, że coś się dzieje, ale nie zareagowała. W sklepie było też kilka osób, więc ktoś z pewnością wszystko słyszał. Nikt jednak nie wyciągnął do mnie ręki, byłam zdana jedynie na siebie. A szkoda, bo chciałabym, żeby ktoś mnie wtedy wsparł. Ten mężczyzna również widział moją reakcję, ale odszedł niewzruszony. Bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść. Na szczęście tego samego dnia miałam wizytę u mojej psychoterapeutki. Terapia od razu podniosła mnie na duchu, pozwoliła ochłonąć i spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy – z perspektywy mnie jako silniejszej osoby. Wiem z doświadczenia, że bycie niemiłą osobą jest taką formą skorupy i pełni funkcję ochronną. Nie lubię wspominać tego czasu w moim życiu, ale sama chowałam się za taką skorupą ukształtowaną z niemiłych uwag i dystansowania się od innych osób. To było moją tarczą, by nikt nie mógł mnie zranić lub zasiać ziarna nienawiści do samej siebie, co niestety nie spełniło swojej funkcji. Być może ten mężczyzna też przeżywa coś podobnego i w taki sposób próbuje się dowartościować. Na pewno jednak już mnie to nie obchodzi. Ułożyłam sobie w głowie całą tę sytuację i wiem, że jego słowa nie są częścią mnie. Nawet nie wiem, jak miał na imię. On też nie wie, jak ja mam. Dzisiaj jestem jedynie w szoku, że moje wideo wciąż jest wyświetlane. Katarzyna Czapraga / fot. archiwum prywatne I osiągnęło bardzo wysokie zasięgi! Zostało odtworzone milion razy, a pod nim masz ponad 121 tys. polubień i ponad 9 tysięcy komentarzy ze słowami wsparcia. Jak czujesz się z tym, że dotarłaś ze swoim przekazem do tylu osób? Nie spodziewałam się, że ten TikTok tak wybuchnie, ale to jest właśnie magia tej aplikacji. Otrzymałam też mnóstwo miłych wiadomości. Z jedną osobą nawet spotkałam się niedawno, bo zawiązała się między nami więź. Wiele osób pisało też do mnie, żebym pokazała swoją drogę do zdrowia, by być w tym razem, co zaowocowało większą liczbą publikowanych przeze mnie TikToków. Pokazuję, jak wygląda mój dzień i co jem. Co prawda z systematycznością u mnie teraz było trudno, ponieważ uczyłam się do matury, ale staram się poszerzać ten temat. Opublikowałam to wideo, ponieważ wiem, jak może pomóc innym. Wcześniej widziałam kilka filmików innych osób, które opowiadały za pomocą mediów społecznościowych o tym, jak doznawały body shamingu. Dawało mi to poczucie, że nie jestem sama z tym problemem, dlatego po wszystkim uznałam, że muszę podzielić się tym, przez co przeszłam. Kropla do kropli i może coś zacznie się zmieniać. Po moim wideo kilka osób podzieliło się ze mną podobnymi historiami. Pisały mi o tym, jak musiały stawić czoła wyzywaniu w szkole lub kiedy ktoś obcy rzucał im niemiłe uwagi dotyczące wyglądu. Często przydarzają ci się takie sytuacje, że ktoś cię obraża? Niestety cały czas walczę z fat shamingiem, a kiedy byłam młodsza, zdarzało się to notorycznie. Moi rówieśnicy potrafili być dla mnie bardzo niemili, co jest dość okrutne, ponieważ w tamtym czasie nie byłam otyła. Ostatnio patrzyłam na swoje zdjęcia z dzieciństwa i odkryłam, że nie różniłam się znacząco od moich rówieśników. Mam żal, że myślałam wtedy o sobie jak o okropnej i ohydnej osobie. Było to niestety spowodowane wieloma komentarzami pod moim adresem. Jeden chłopak potrafił obrażać mnie na placu zabaw nawet przy mojej mamie. Nazywał mnie „pasztetem”, „grubaską” itp. Ostatnio odnowiłam znajomość z kolegą, do którego przez wiele lat miałam uraz, ponieważ w szkole podstawowej zostałam przez niego obrażona ze względu na wygląd. Dzisiaj, po wielu latach, on w ogóle nie pamięta takiej sytuacji, a we mnie to gdzieś zostało. I to jest chyba najgorsze w tym wszystkim, że często oprawca rzuca słowami, których później nawet nie pamięta, a druga osoba po latach wciąż to przepracowuje. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką przykrość sprawiają takie słowa. Wachlarz powodów do krytykowania jest szeroki. Sama dostawałam również uwagi odnośnie do całego mojego ciała. Słyszałam, że mam przykładowo za małe usta albo nie takie brwi jak powinnam mieć. Te wszystkie przykre słowa były małymi ciosami, przez które coś, co w sobie lubiłam, stawało się moim kompleksem. Notorycznie też pod moimi filmami na TikToku dostaję porady à propos mojego sposobu odżywiania. Wierzę, że są osoby, które chcą dobrze, ale niektórzy pod płaszczykiem troski udzielają mi rad, nie słuchając tego, co mówię. Niektóre z tych osób na siłę próbują mnie uszczęśliwić – potocznie mówiąc – wciskając mi jakąś konkretną dietę czy sposób na magiczne schudnięcie. Nie zastanawiają się nawet nad tym, jak to wygląda z mojej perspektywy. Teraz jestem pod opieką dietetyka, ale wcześniej próbowałam kilku diet na własną rękę, żeby schudnąć. Niestety u osób z zaburzeniami odżywiania mogą one te zaburzenia pogłębić. I tak było u mnie. Nie myślałam wtedy o tym, by cieszyć się jedzeniem, czy o tym, że jestem na drodze do schudnięcia. Obsesyjnie liczyłam kalorie. Teraz niektórzy potrafią mi również wytknąć to, że nie powinnam jeść tego, co sobie przygotowałam. Co jest paradoksem, ponieważ korzystam z diety przygotowanej przez moją dietetyczkę. Z pewnością próbują cię „jedynie zmotywować”… Zawstydzanie i wyśmiewanie osób ze względu na ich wagę absolutnie nie działa na motywację. Takie zachowanie, jak rzucanie mimochodem komentarzy o czyimś wyglądzie, nie powinno być tolerowane. Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie jakiejś uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli. Widziałam, że zrobiłaś sobie specjalne pudełko pierwszej pomocy na mental break day? Zdradzisz, co do niego włożyłaś? Na pomysł stworzenia pudełka wpadłam, ponieważ widziałam podobne rzeczy w social mediach. Włożyłam do niego rzeczy, które pomagają mi poczuć się trochę lepiej, kiedy mam zły dzień. Znajdziemy w nim różaniec, ponieważ jestem osobą wierzącą. Jest też mały pluszak, który dostałam na urodziny od koleżanki, batonik, kolorowanka i kredki, ale nie tylko. Miałam w swoim życiu epizody depresyjne i obecnie jestem w trakcie terapii, więc wiem, jak w takim stanie trudno jest zrobić cokolwiek, nawet się umyć. W moim pudełku znalazły się więc też gumy do żucia i chusteczki nawilżające, żeby choć w najmniejszym stopniu zadbać o świeżość. I błyszczyk, bo kocham błyszczyki. Niestety to pudełko powstało dopiero po sytuacji z mężczyzną ze sklepu. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Good Aging, Beauty WIMIN Zdrowy blask, 30 kaps. 59,00 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł Katarzyna Czapraga Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają, co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli Ten mężczyzna skrytykował cię, nie wiedząc nawet, jaka jesteś. A jaka jest prawdziwa Kasia? Jestem na pewno bardzo wrażliwą osobą. Kiedyś wydawało mi się, że to moja wada, jednak teraz coraz częściej myślę, że to jedna z moich wielu zalet. To, co w sobie lubię, to to, że jestem też bardzo empatyczna, choć często stawiam dobro innych ponad swoje. I przede wszystkim walczę, nie stoję w miejscu, ale staram się iść do przodu. I kocham kwiaty. Wcześniej nie miałam ręki do roślin, więc moim pierwszym kwiatkiem był kaktus. Postawiłam sobie za cel, żeby go oswoić, by wytrzymał ze mną jak najdłużej. Teraz mam więcej roślin i wszystkie mają imiona. Myślę sobie, że to piękna metafora twojej przemiany. Co poradziłabyś innym osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji jak ta ze sklepu? Od kiedy zaczęłam chodzić na terapię, to każdemu ją polecam. Pomoc specjalisty bardzo zmienia życie, wzmacnia i pomaga spojrzeć szerzej na pewne sytuacje. Bardzo często mamy do czynienia z dyskryminacją, stygmatyzacją i brakiem szacunku. Otaczajmy się więc dobrymi ludźmi, od których będziemy mogli czerpać siłę. Polecam też każdemu znaleźć coś, co lubi robić, co uspokaja, bo w kryzysowych sytuacjach warto się tym zająć. Zaraz po sytuacji ze sklepu miałam napad, ponieważ choruję też na kompulsywne objadanie się. Jedzenie, które sobie kupiłam na ten dzień do szkoły, bardzo szybko zjadłam. Teraz w takiej sytuacji dałabym sobie chwilę na refleksję. Wyszłabym na spacer z moim psem albo wyciągnęła kolorowankę i malowała. Ważne też, by polubić się takim, jakim się jest. Sama jestem jeszcze na tej drodze. Myślę, że kiedyś to było takie dwadzieścia, teraz jest to osiemdziesiąt procent, ale zbliżam się do akceptowania siebie w stu procentach. I tych stu procent życzę wszystkim, którzy mają podobne doświadczenia jak ja. Zjawisko fat shamingu komentuje dla HelloZdrowie Karla Orban, psycholożka. Ewa Wojciechowska: Co siedzi w ludziach, że tak bardzo lubią krytykować czyjś wygląd? Karla Orban: Tak naprawdę ilu komentujących, tyle jest powodów. Najczęstszym z nich jest lęk, w tym, paradoksalnie, lęk przed oceną i odrzuceniem. Można na to popatrzeć w kontekście „obrony przez atak”: krytykowanie daje złudzenie siły, przewagi, a także pozwala rozładować napięcie i frustrację niezwiązaną z osobą atakowaną. Niektórzy racjonalizują swoje zachowanie – w szczególności jeśli mówimy o fat shamingu – troską o czyjeś zdrowie. Nie jest to jednak do końca prawda: stygmatyzacja i przemoc zdecydowanie częściej dotykają osób z nadwagą niż palących papierosy. Tym drugim w przestrzeni publicznej mało kto zwraca uwagę, że ryzykują zdrowiem. Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi jednak daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało. Jeśli ktoś zostaje zaatakowany werbalnie czy fizycznie z powodu swojego wyglądu, przynależności kulturowej, koloru skóry – należy to nazwać wprost: aktem agresji, przemocą. Równocześnie przemoc jest bezpośrednim efektem stygmatyzacji, z jaką mamy do czynienia od lat. Otyłości przypisuje się różne cechy: brak kontroli, sprawczości, umiarkowania. Rozwijamy się jako społeczeństwo na tyle, by protestować, gdy uproszczenia i uogólnienia dotykają np. kobiet („słabsza płeć” itp.), a wciąż duże przyzwolenie ma etykietowanie z powodu wyglądu. To przyzwolenie jest zielonym światłem do coraz większej agresji. Zastanawia mnie to poczucie bezkarności. Osoba, która zachowuje się w taki sposób jak mężczyzna ze sklepu, powinna spodziewać się tego, że poniesie z tego powodu jakieś konsekwencje. Niestety istnieje bardzo niska reakcja społeczna na takie wydarzenia. Tworzymy mikroklimat przyjazny przemocy. I to zachęca do tego, żeby posuwać się dalej i dalej. Rośnie zobojętnienie, również na emocje okazywane w przestrzeni publicznej. „Nie wtrącamy się”, widząc płaczące dziecko, zagubioną osobę starszą, roztrzęsionego dorosłego. Coraz częściej przestajemy reagować na siebie nawzajem. Co musiałoby się zmienić, żeby takie zachowanie przestało być akceptowane? Jeżeli nie zmienimy klimatu społecznego, który mamy wokół ciała, bardzo trudno będzie nam oczekiwać, że takie akty agresji nie będą się powtarzać. Bezpieczeństwo nie powinno być przywilejem. Przeciwnikom ruchu ciałopozytywności, którego głównym postulatem jest akceptacja ciała takiego, jakim jest, trudno jest zrozumieć, że to właśnie akceptacja daje najlepszą bazę do wprowadzania długoterminowych zmian w stylu życia. Po pierwsze dlatego, że rosnąca presja na szczupłą sylwetkę udziela się coraz młodszym dzieciom, prowadząc do spirali restrykcyjnych diet i efektu jojo, a w konsekwencji rozregulowania metabolizmu i coraz większego odsetka osób z nadwagą i otyłością. Po drugie, osoba, która chce zgubić zbędne kilogramy, osiągnie trwalszy efekt, gdy będzie odczuwała mniej stresu (co przekłada się bezpośrednio na gospodarkę hormonalną organizmu) i więcej poczucia kompetencji oraz sprawczości, gdy postrzega swoje ciało jako zdolne do działania i wystarczająco dobre. Wzrasta wówczas prawdopodobieństwo, że zgłosi się po pomoc do lekarza, dietetyka, trenera; pójdzie na basen czy siłownię. Obecnie to właśnie obawa przed oceną i wstyd są najsilniejszymi barierami w dostępie do opieki zdrowotnej czy obiektów sportowych. Karla Orban, psycholożka Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni Co by pani poradziła osobom, które doświadczają podobnych sytuacji jak Kasia? Gdy zostaje naruszona przestrzeń osobista i zagrożone jest nasze bezpieczeństwo, nie obawiajmy się stanowczej reakcji, w tym również wezwania policji. Sytuacja przemocowa może eskalować bardzo szybko, zagrażając bezpieczeństwu. Kiedy stajemy się obiektem przemocy, bardzo trudno jest się bronić. Często przechodzimy w stan zamrożenia, fizycznego i emocjonalnego znieruchomienia, w którym reagowanie wydaje się niemożliwe. Czujemy, że nie możemy nic powiedzieć, nic zrobić. Ten brak reakcji, o który często oskarża się osoby dotknięte przemocą, jest po prostu fizjologiczną reakcją organizmu. Prośmy o pomoc świadków zdarzenia, najlepiej zwracając się do nich bezpośrednio (Czy pan w niebieskiej koszuli mógłby stanąć obok mnie, boję się o swoje bezpieczeństwo?; Proszę panią w białej sukience o wezwanie ochrony/policji). Agresja eskaluje, nie możemy zatem akceptować żadnej z jej form. Niemniej ważne jest to, co zrobimy dla siebie już po tej sytuacji. Pozwólmy sobie na odreagowanie: płacz, rozmowę z kimś bliskim, szukanie wspólnoty. Jeśli czujemy, że nie chcemy zostać sami, idźmy za tą potrzebą, dzwoniąc do przyjaciela czy rodziny. Nie obawiajmy się sięgania po pomoc specjalistyczną, psychologiczną i psychoterapeutyczną. Przemoc jest zjawiskiem, które może wyzwalać w nas traumę. Nikt nie musi cierpieć w samotności. To tyczy się również przestrzeni internetowej? Dziś internet jest miejscem, w którym zjawisko fat shamingu jest najbardziej rozpowszechnione. Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni. Nie możemy różnicować i mówić, że przemoc wirtualna jest w jakiś sposób mniej szkodliwa, zwłaszcza że toruje drogę atakom w świecie offline. Po drugiej stronie komputera znajduje się w końcu prawdziwa osoba, a jej emocje są jak najbardziej rzeczywiste. Karla Orban — psycholożka, certyfikowana specjalistka perinatalnego zdrowia psychicznego (PMH-C). Szkoli się w czteroletniej szkole psychoterapii systemowej. Od ponad dekady wspiera dzieci, rodziców i nauczycieli. Autorka książki „Żłobek, babcia, niania czy ja sama?”, w której z empatią przygląda się różnym formom opieki nad dziećmi, adaptacji oraz budowania relacji z opiekunami własnych maluchów. Absolwentka szkolenia Rodzicielstwo Bliskości dla Profesjonalistów I i II stopnia, koordynatorka Postpartum Support International na Polskę. Czerpie z teorii więzi, Terapii Akceptacji i Zaangażowania oraz Porozumienia Bez Przemocy Zobacz także Dokładnie 6 podstawowych ćwiczeń kalistenicznych, które w zupełności wystarczą. Opracował je Paul Wade, autor książki Skazany na Trening, którą warto przeczytać i razem z nią zacząć przygodę z tą dyscypliną sportu. Warto pamiętać, że kalistenika jest tak naprawdę dla każdego. Jesteś tutajStrona główna » Sondaże » Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ujawniły się mroczne instynkty Reklama Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Marina Abramovic Youtube Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra w Neapolu. Przy niej znalazły się 72 przedmioty i napis: „Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas 6 godzin.” Marina Abramovic Youtube ​​​​ Przedmioty zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemne” jak kwiaty, pióra, wino, kawałki chleba i „niebezpieczne” jak noże, żyletki, łańcuchy i atrapa pistoletu. Marina Abramovic Youtube W ciągu pierwszej godziny nie działo się nic. Fotograf podchodził do Mariny i pstrykał jej zdjęcia. Potem stopniowo niektórzy obserwujący zebrali się na odwagę. Ktoś przyniósł kwiat, ktoś podniósł jej ręce, ktoś pocałował. Marina Abramovic Youtube To ośmieliło innych. Niespodziewanie Marina zostaje przeniesiona na stół. Mężczyźni zaczynają ją dotykać w miejsca intymne. Ktoś rozchyla jej nogi i wbija nóż w stół pomiędzy nimi. Zaczyna się trzecia godzina. Marina Abramovic Youtube Ludzie coraz częściej sięgają po niebezpieczne przedmioty. Ktoś przecina jej ubranie żyletką. Ktoś rozcina jej skórę na szyi i pije krew… Jej nieruchome ciało pobudza i wyzwala instynkty. Jest bezpardonowo dotykana. Artystka nie reaguje. Przystępując do eksperymentu była gotowa znieść nawet gwałt… Ktoś przystawia jej pistolet do głowy, potem wkłada jej w rękę i kieruje tak by celowała do siebie. Marina Abramovic Youtube Ktoś oblewa ją wodą, pisze obelżywe słowa na jej ciele. Zakłada łańcuch na szyję. Marina zostaje rozebrana. W międzyczasie pojawiają się obrońcy, ktoś daje kwiaty, okrywa płaszczem jej nagie ciało. Ale gdy mija szósta godzina i eksperyment się kończy, stoi naga, poraniona i odarta z godności. Oprawcy odsuwają się, nie chcą na nią patrzeć, konfrontować się z nią teraz, gdy przestała być obiektem, a stała się człowiekiem. Marina Abramovic Youtube „To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo jeśli mu na to pozwolisz. Ktoś, kto nie walczy staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które łatwo z „normalnego” staje się potwornym.”– mówi artystka. Wielu zastanawiało się nad tym, czy to, na co zdecydowała się artystka, to jeszcze sztuka czy szaleństwo. Wiadomo, że jedno i drugie dzieli cienka granica. Dziś nikt nie kwestionuje, że Marina Abramović należy do wąskiego grona największych współczesnych artystów. video: 6979 odsłon Reklama
Gotujemy na małym ogniu co najmniej przez 6 godzin. Filety kroimy w cienkie paski. Robimy kluseczki: ucieramy mąkę z jajkami, jak na lane ciasto. Dodajemy przetarte przez sito wątróbki z dorsza, przyprawiamy solą i pieprzem, mieszamy. Wlewamy masę na wrzącą, lekko osoloną wodę i gotujemy, aż. Szybki obiad na ciepłe dni?
W 1974 roku serbska artystka Marina Abramović postanowiła podjąć się bardzo ryzykownego projektu o nazwie „Rhythm 0”. Polegał on na tym, że kobieta pozwoliła przez 6 godzin robić ludziom z jej ciałem to, na co tylko mają ochotę. Miał to być jednorazowy eksperyment i pokaz w jednym. Marina nie spodziewała się, że jego wynik okaże się aż tak niepokojący. „Zrób ze mną, co zechcesz…” Performace polegał na tym, że Abramović stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra w Neapolu. Tuż obok niej znajdowały się 72 przedmioty oraz kartka zawierająca instrukcję: Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas trwania to 6 godzin Dwie grupy przedmiotów Przedmioty, o których mowa wyżej, zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemną” – w niej znajdowały się kwiaty, pióra, wino i kawałki chleba oraz „niebezpieczną”, w której znalazły się noże, żyletki, łańcuchy, a także i atrapa pistoletu. Ludzie na początku byli ostrożni W ciągu pierwszej godziny działo się naprawdę niewiele. Właściwie fotograf podchodził tylko do Mariny i pstrykał jej zdjęcia. Dopiero po czasie ludzie stopniowo zbierali się na odwagę. Jedna osoba przyniosła jej kwiat, ktoś inny podniósł jej ręce, a ktoś kolejny pocałował. To był zaledwie początek makabrycznych scen… Zaczęło się… Poczynania pierwszych osób ośmieliły innych. Niespodziewanie Marinę przeniesiono na stół. Wtedy mężczyźni zaczęli dotykać jej miejsc intymnych. Po chwili ktoś rozchylił nogi kobiecie, by moment później wbić nóż w stół pomiędzy nimi. Od momentu rozpoczęcia się trzeciej godziny eksperymentu ludzie coraz częściej sięgali po przedmioty, znajdujące się w grupie „niebezpiecznych”. Wyzwolone zostają najgorsze instynkty ludzi Gdy minęła połowa wyznaczonego czasu, ludzie stawali się coraz bardziej brutalni i okrutni. W pewnej chwili ktoś przeciął ubranie Mariny żyletką. Następna osoba poszła o krok dalej – rozcięła jej skórę na szyi i nachyliła się, aby wypić krew artystki. Okazało się, że nieruchomo leżące ciało Abramović zaczęło wyzwalać w ludziach najgorsze instynkty. Ludzie, uczestniczący w pokazie, zaczęli dotykać jej bardzo odważnie. Ona na nic nie reagowała. Kiedy przygotowywała się do pokazu, miała świadomość, że nie będzie łatwo. Była gotowa znieść nawet gwałt… W pewniej chwili ktoś przystawił jej do głowy pistolet. Później włożył jej go w dłoń, którą ustawił tak, aby Marina celowała sama do siebie. Później oblano ją jeszcze wodą, napisano na jej ciele obraźliwe słowa i założono jej na szyję łańcuch. Na koniec rozebrano ją. W tym momencie pojawiło się kilku obrońców artystki. Ktoś okrył jej ciało płaszczem, a ktoś inny dał jej jeszcze kwiaty. Niewiele to dało. Moment później znów ją rozebrano. Koniec eksperymentu Gdy minęła szósta godzina i eksperyment się skończył, artystka stała przed ludźmi naga. Była poraniona i przede wszystkim całkowicie odarta z godności. Ci, którzy sięgali po przedmioty z grupy „niebezpiecznych”, nie patrzyli na nią. Unikali jej wzroku. Nie mieli zamiaru konfrontować się z nią w momencie, w którym przestała już być „przedmiotem”, a stała się osobą. Czego dowiódł ten eksperyment? Według Mariny Abramović jej projekt ujawnił pewną przerażającą prawdę na temat ludzi… To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo jeśli mu na to pozwolisz. Ktoś, kto nie walczy, staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które łatwo z „normalnego” staje się potwornym Nie zapominajmy o swoim człowieczeństwie! Wynik eksperymentu z pewnością zszokował wiele osób. Nie możemy zapominać o swoim człowieczeństwie. Musimy zawsze i w każdej sytuacji pamiętać o tym, że każdy człowiek zasługuje na szacunek. Sztuka czy już może szaleństwo? Wiele osób zastanawiało się nad tym, czy eksperyment przeprowadzony przez artystkę, to jeszcze sztuka czy może już szaleństwo. Wiadomo przecież nie od dziś, że jedno i drugie dzieli bardzo cienka granica. Teraz po tak długim czasie nikt nawet nie kwestionuje, że Marina Abramović jest jednym z największych współczesnych twórców. Doskonale potrafił pokazać całą prawdę na temat tego, jaki człowiek jest. Nie bała się zaryzykować niczego… Dosłownie. Zapewniam Cię, jest równie piękne. Jeśli masz ochotę, możesz zwieńczyć ten eksperyment seksem z kimś lub masturbacją. Możesz też pobawić się swoim ciałem i stylizacją, wykorzystując jej elementy do seksualnych poszukiwań. Ten sposób pomaga porozmawiać ze swoim ciałem i oczywiście zrobić sobie dobrze.
Michał i Zosia spotkali się w 2020 roku. On – filmowiec, ona – fotografka, oboje z wielką niezgodą na to, jak ciało jest pokazywane, traktowane i postrzegane społeczeństwo. Z tej niezgody powstał pełnometrażowy film dokumentalny To tylko/aż ciało. To opowieść o tym, dlaczego tak trudno kroczy się ścieżką samoakceptacji. Dziś twórcy tej kameralnej produkcji opowiadają nam o swoim pomyśle i procesie. Chciałam was na początek poprosić, żebyście wytłumaczyli się z tytułu: To tylko/aż ciało? Tylko czy aż? Czy jest w tym wątpliwość? Zosia LS: Ja bym tego nie nazwała wątpliwością. Żyjemy w świecie, w którym o ciele mówi się nadmiernie albo się je pomija. Z jednej strony to aż ciało, bo dzięki niemu możemy robić to, co kochamy. Jest naszym kumplem i domem ducha. Jednak z drugiej strony jest tylko ciałem – tym, jak wyglądamy, a to nie jest najważniejsze. Poprzez moją fotografię chciałabym znaleźć kompromis między tymi dwoma podejściami. Michał Hytroś: Stworzyliśmy film, którym chcemy zaprosić widzów do dyskusji o ciele. I ten tytuł ma w sobie coś zaczepnego. Zostawiamy widzowi_ce wybór, bo wszystko zależy od perspektywy – dla jednej osoby to będzie „aż” ciało, a dla innej „tylko”. Czasami ciało przysparza nam problemów, blokuje nas, a innym razem pozwala osiągać niesamowite rzeczy. Żyjemy w czasach, w których ważne aspekty ciała – to, jak ono może nam służyć, jak możemy je pokochać, są pomijane na rzecz niezdrowego kultu wygórowanych pseudoideałów sugerowanych przez popkulturę. Młodzi ludzie popadają przez to w masę kompleksów. Z raportu WHO wynika, że Polska zajmuje procentowo pierwsze miejsce pod względem żyjących tu nastolatków_ek, którzy_re nie akceptują swojego ciała. To wszystko mówi o naszym stosunku do ciała bardzo dużo, a jednocześnie niewystarczająco, bo opowieść o ciele powinna mieć również charakter jednostkowy. W kontekście indywidualnym to emocje powinny być punktem wyjścia do rozmowy o ciele. Stąd taki tytuł – chcemy nim zaczepić widza_kę, powiedzieć do niego: „hej, pogadajmy”. On_a może się skłaniać ku opcji „aż”, a ja ku „tylko”. Posłuchajmy siebie i może znajdźmy jakiś środek. Mówicie o uprzedmiotowieniu ciała i o tym, że często jest ono przedstawiane w sztuce jako produkt. Szukacie alternatywnego sposobu jego pokazania. Jednocześnie wybieracie formę filmową, czyli wizualną – w jaki sposób uciekacie od popkulturowej narracji o ciele? M: Temat ciała chodził za mną od bardzo dawna. Sam, zanim skończyłem Szkołę Filmową, studiowałem aktorstwo. Na scenie pracuje się ciałem, w związku z tym zacząłem zauważać swoje kompleksy, z którymi nigdy sobie nie poradziłem. Zastanawiałem się, jak do tego ciała można się inaczej „dobrać” – jak je zaakceptować, pokochać. Nie wiedziałem tylko, jak o tym opowiedzieć. Nie chciałem pracować z fotografami, którzy traktują modelki jak narzędzia. Aż pojawiła się Zosia, a między nami – niesamowita relacja. I tutaj wrócę do twojego pytania o to, co zrobić, żeby ciała na ekranie nie uprzedmiotowić: postawić człowieka, jego myśli i emocje na pierwszym miejscu. Nie film, nie efekt. Zawsze powtarzam, że w tworzeniu dokumentu najważniejsze są momenty, kiedy kamera jest wyłączona – wiele godzin rozmów, przebyte setki kilometrów, gapienie się w gwiazdy, nieprzespane noce, wspólne gotowanie. To wszystko doprowadziło do tego, że opowiadamy o ludziach, a nie o ciałach. A przy okazji – ci są ludzie zaklęci w tych ciałach. Z: To, co widzimy na fotografii czy filmie, jest pokazane przez pryzmat osoby, która ten obraz stworzyła. Jeśli ja na nagość i cielesność nie nakładam popularnych kalek, to ich nie widać, bo coś innego się wybija. Ktoś kiedyś skomentował moje zdjęcie pisząc, że miałoby ono taką samą wartość, jakby modelka była ubrana. Jeśli ja, fotografując, nie robię z nagości tematu, to w jakiś sposób „mniej” ją widać. M: Dzielę obrazy na dwie grupy: na ładne, estetyczne i na te wypełnione. Nie koniecznie idealnie skadrowane i oświetlone, ale które mają w sobie element zbliżenia się do człowieka i jego emocji. Ujęcie może być rozedrgane, ale obraz ma wtedy wartość, której pod względem technicznym nie da się zmierzyć. Zosia jest główną bohaterką filmu, ale cały czas pojawiają się kolejne osoby i każde następne spotkanie było inne – jego tempo, czas, ostrożność, siła. Spotkaliśmy osoby bardzo wycofane, ale też takie z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, który w nas uderzał jak fala tsunami. Nie analizowaliśmy żadnego z kadrów, ale podróżowaliśmy emocjonalnie z naszymi bohaterami, próbowaliśmy zrozumieć piękno ich uczuć. A w tym wszystkim wierzyliśmy, że ciało samo o sobie opowie. Z: Marzy mi się, żeby ludzie oglądając nasz film mogli przejść drogę, na początku której widać wyraźnie tę nagość, a z biegiem czasu zaczynają widzieć po prostu człowieka. M: Podsumowaniem odpowiedzi na twoje pytanie może być to, że w naszym filmie wektor jest cały czas skierowany do wewnątrz, czyli ku porozumieniu się z samym sobą, o pozwoleniu sobie być bezbronnym. A jaka była droga każdego z was, jako artystów, ale też ludzi w ogóle, do znalezienia w sobie tego wektora skierowanego na wnętrze, o którym mówisz, Michale? Z: Ja zaczęłam fotografować dzięki doświadczeniu przejścia przez zaburzenia odżywiania. Sztuka pozwoliła mi sobie samej pomóc i zauważyć, że każde ciało jest inne i inaczej wygląda, że w człowieku jest dużo więcej treści niż sama warstwa zewnętrzna. Najpierw zaczęłam robić zdjęcia portretowe, a potem akty. Nie zauważyłam nagości, skupiałam się na oczach osób, które fotografowałam. W tym procesie bardzo naturalnie na pierwszy plan zaczęły wychodzić ludzkie emocje. To mnie uzdrawiało. Chodziłyśmy z dziewczynami po górach i lasach, one były nagie, czasem ja też, i nagle okazywało się, że to nie ma znaczenia, że liczy się relacja, szukanie punktów wspólnych, opowiadanie sobie nawzajem o swojej walce, na przykład z zaburzeniami odżywiania. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje spojrzenie na ciało się zmieniło. M: Wyszliśmy od nagości, ale udało nam się dojść dużo głębiej. Ciało mówi wiele o naszych bólach i z czasem trwania filmu udaje nam się wejść pod wierzchnią powłokę ciała. Eksplorowanie tematu ciała byłoby banalne, gdyby skończyło się na poziomie skóry, a nasz proces przebiega od ogółu do szczegółu. Chciałem też powiedzieć, że kiedy zaczynaliśmy kręcić ten film, mierzyłem się z poczuciem wypalenia zawodowego i tworzenie tego dokumentu pozwoliło mi znów uwierzyć, że warto opowiadać historie, że spotkani ludzie przynoszą poczucie ogromnego wewnętrznego spokoju. Z: Oboje z Michałem spotkaliśmy siebie nawzajem w przełomowych momentach naszych żyć i ludzie, których poznaliśmy na naszej drodze pomogli nam przejść przez pewien proces szukania odpowiedzi na pytania o wolność i dążenie do niej, lęki i strachy, relacje i drogę. Zadałam sobie pytanie, czy ja, dążąc do wolności, nie zamykam się w klatce własnych wyobrażeń (często mylnych). Te godziny rozmów pomogły mi znaleźć część z tych odpowiedzi. Ostatni etap produkcji filmu To tylko/aż ciało możecie wesprzeć na portalu Wywiad: Karola Kosecka – jedna z redaktorek magazynu Szajn, studentka aktorstwa i sztuki performatywnej na University of Arts London. Chce pracować artystycznie z osobami w spektrum autyzmu i poprzez teatr pokazywać neuroatypową wrażliwość osobom nieautystycznym. Marzy o życiu z kolektywem i zwierzętami w dużym domu dostępną dla wszystkich kuchnią i ogrodem warzywno-ziołowym. Korekta: Anita Głowacka (24).
L4nh2. 220 410 316 185 128 429 396 152 107

przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem